Lista chorób, które w XXI dopadają ludzi, stopniowo się wydłuża. I bynajmniej nie jest ona ograniczona w jakikolwiek sposób. Ani pod względem uleczalności, ani przebiegu, czy też wieku, w którym można na którąś zapaść. Wszystkie jednak mają wspólny mianownik, jakim jest dość powszechne występowanie. Aby zapaść na którąś z chorób określanych mianem cywilizacyjnych nie trzeba mieć pozwolenia, ani specjalnych predyspozycji. One po prostu pojawiają się i trudno jest się ich pozbyć. Może to być dolegliwość cielesna, fizyczna, a może to być też przypadłość, która dopada sfery ducha. Tej wewnętrznej strony człowieka. Tak przebiega depresja – niebezpieczna i zdradliwa choroba.
Mówi się, że depresja to sprawa ducha. Bardzo przykra psychiczna słabość, bowiem chory nie potrafi normalnie funkcjonować, ale nie ze względu niemożności fizycznej, czy bólu cielesnego. Można nawet powiedzieć, że osoba, dotknięta tą przypadłością, cierpi w psychice. Czuje, że jego życie utknęło w próżni, a stamtąd nie ma wyjścia. A może inaczej – wyjście jest, ale on go nie dostrzega. Nie potrafi znaleźć pozytywnych aspektów, które popchnęłyby go do normalności. Wielokrotnie słyszy się, że taka osoba nie ma powodów do życia, ospałość i beznadziejność nieustannie mu towarzyszą. A dni mijają, nic się nie dzieje, ani nie poprawia. Chory twierdzi, że stoi w miejscu, może nawet stracić rachubę czasu, a tak naprawdę zmieniło się wiele. Czasami, gdy jest świadomość dolegliwości, następuje na krótki czas poprawa, spowodowana chociażby obecnością dzieci, przyjaciół, czy życzliwych osób, które są w stanie nadać życiu bieg. Jednak nie wiadomo nawet, co powoduje ponowną ospałość. Człowiek znowu może zatracić się w swojej beznadziejności. Nierzadko się zdarza, że powrót do otępienia jest gorszy niż pierwszy raz. Depresja uznana została za jedną z chorób XXI, tę, którą określa się jako cywilizacyjną. Setki ludzi leczy się na tę przypadłość, a nowe zachorowania nieustannie się pojawiają. Zdradliwość tej dolegliwości polega na tym, że może się pojawić niespodziewanie, ale sprawić, by człowiek zaczął ponownie normalnie funkcjonować, wcale nie jest łatwo – w niektórych przypadkach nawet jest to niemożliwe. A zdarza się i tak, że chory odbiera sobie życie.
Gdyby spojrzeć na tę chorobę z medycznego punktu widzenia, można by ją scharakteryzować takimi objawami jak: melancholijny nastrój, zmniejszone zainteresowanie codziennością – własnym życiem, życiem domu i tym co dzieje się dokoła, nie odczuwanie żadnych przyjemności, ospałość – może się pojawić nieustanne poczucie senności (a w niektórych przypadkach także bezsenność), też ciągłe zmęczenie i brak energii, chory nie może skupić się na najbardziej prostych czynnościach, nie ma koncentracji, ma niskie poczucie wartości i beznadziejności sytuacji, w której się znajduje, nierzadko pojawiają się też myśli samobójcze albo rozmyślania o śmierci. Nie można stwierdzić, że jeśli któreś z tych objawów wystąpi, to już jest depresja. Można jednak przypuszczać, że połączenie niektórych z nich, a przede wszystkim utrzymywanie się ich przez dłuższy czas, jest początkiem depresji, albo już nią samą. Występuje zwłaszcza u osób, o których się mówi, że mają słabą odporność psychiczną. U tych, którzy łatwo popadają w dołki psychiczne, załamują się niepowodzeniami, popadają w chandry. Nie jest to regułą, bo nawet ci najbardziej odporni na wszystko, mogą brykać się z tą przypadłością.
Pomimo tego, że ostatnimi czasy tyle się o niej mówi, nadal pozostaje chorobą tajemniczą. Ciągle nie można odkryć, co tak dokładnie ją powoduje, nie można stwierdzić, kto najbardziej jest na nią narażony. Być może jest nawet uwarunkowana genetycznie. Istnieją różne hipotezy na ten temat, ale nadal nie ma pewnych dowodów, co do którejś z nich. Psycholodzy i psychiatrzy cały czas prowadzą badania, chcąc odkryć jej tajemnicę i móc skutecznie ją leczyć. Wiadome jest jednak to, że aby wpaść w depresję nie musi wcale wydarzyć się wielka tragedia, mimo że owe dramaty życiowe stanowią jej największą przyczynę. Nieraz niewiele potrzeba do stopniowego zagłębiania się w nicość. Może to być epizod, który dla większego grona osób nic nie znaczy, jednak dla kogoś może oznaczać wielką krzywdę, albo być nawet przysłowiowym końcem świata. Ktoś potrafi mieć problemy, które ukrywa przed najbliższymi, a które nawarstwiają się i stają się nie do udźwignięcia dla słabej osoby. Kryje się on wówczas przed wszystkim, stwarza swój własny świat, bo ten rzeczywisty wygląda beznadziejnie i jest nic nie wart. Czasami nawet nie można patrzeć na własne odbicie w lustrze, a coraz częściej zaczyna się myśleć o śmierci. Może nawet o korzyściach z niej płynących, bo kłopoty stworzyły wielką górę, która jest stroma, i z której trudno się wydostać. Niezbędna jest pomoc lekarza. Chory, znajduje się już w takim dołku, że nie potrafi normalnie funkcjonować – odcina się od wszystkiego i wszystkich, nie wychodzi z domu, ani do pracy, nie interesuje się niczym. Cierpi w samotności, a ból jest tym większy, bo odczuwa go dusza.
Według statystyk depresja zajmuje w rankingu najgroźniejszych chorób miejsce w pierwszej piątce. Dotyka coraz więcej osób, a kiedyś była przecież lekceważona. Stare czasy nie znają jej nawet, a przecież zna się opowieści czy nawet historie rodzinne o osobach, których zachowanie łatwo można teraz porównać z objawami depresji. Być może nawet była sprawczynią wielu samobójstw, które przecież nigdy nie są wyjaśnione do końca. Nie można jej bagatelizować, bo może doprowadzić do takich właśnie tragedii. Psycholodzy i psychiatrzy wielokrotnie zabierali głos w tej sprawie, twierdząc że poddawanie się terapii nie jest wcale rzeczą wstydliwą, a co przez wielu uznawane jest jako domenę osoby niezrównoważonej psychicznie. Sesje terapeutyczne bywają pomocne w wielu kwestiach życiowych, a jeśli nie oczekuje się pomocy w rozwiązaniu problemów, zawsze można potraktować je jako czas na wygadanie, zwierzenie się, czy przerzucenie swoich bolączek na inną osobę. Może wtedy nastrój poprawi się, a przynajmniej człowiek nie zamknie się w sobie, nie zaśniedzi się w swoich problemach i będzie miał świadomość, że ktoś troszczy się o jego osobę.
Istnieje wiele rodzajów depresji. Fachowcy mówią o depresji jednobiegunowej, dwubiegunowej, poporodowej, czy nerwicowej. W ostatnim czasie na masową skalę powstaje wiele prac naukowych, książek i poradników na jej temat. Osoby, znające się na rzeczy, chcą jak najbardziej przybliżyć tę chorobę ludziom, aby ci mogli pomagać bliskim i nawet sobie. Jednak i tak pod wieloma względami pozostaje niewyjaśniona i tajemnicza. Jedno jest pewne – depresję się leczy i jest to leczenie długotrwałe, a nawet ciągnące się przez latami, aż do samego końca. Najczęściej stosuje się leki przeciwdepresyjne, bo są najskuteczniejsze jak do tej pory, ale ciągle szuka się nowych rozwiązań. Stosuje się metody inwazyjne. Przypadłość ta ma skłonność do nawrotów, nigdy nie można powiedzieć, że jest się wyleczonym. Ciągle potrzeba terapii i seansów z psychologiem, nieustannie trzeba uważać na nastroje, aby przypadkiem nie pojawiła się znowu apatia, która może sygnalizować najgorsze.
Nikt nie napisał jeszcze „instrukcji obsługi” tej choroby. Wiadomo natomiast, że jest zdradliwa, a doprowadzić może nawet do śmierci. Bo chory w najgłębszym stadium swojej beznadziejności gotowy jest targnąć się na własne życie i tym samym zakończyć swoje cierpienie psychiczne. Pojawić się może niespodziewanie, wtedy gdy, jakby się mogło wydawać, wszystko jest w porządku. Chociaż najczęściej dopada kobiety, mężczyźni nie mogą czuć się bezpieczni. Najwięcej przypadków odnotowano natomiast w przedziale wiekowym 15-30 lat, ale zdarza się też, że chorują dzieci i osoby starsze. Nie ma reguły, nie jest niczym ograniczona. Pewne jest natomiast to, że chory sam sobie nie poradzi, potrzebuje pomocy i ważne jest, aby przyszła ona jak najszybciej. Jeśli tylko zobaczy się, że w najbliższym otoczeniu jest człowiek, u którego utrzymują się przez dłuższy czas którekolwiek z objaw depresji, trzeba podjąć działania, żeby w obliczu tragedii nie żałować swojej bierności.